czwartek, 2 grudnia 2010

ksiezniczki

zawitaly w moich skromnych progach. zofia i maya mialy na imie. miala byc jeszcze ksiezniczka natalia, od ktorej to zosia dostala ksiezniczkowe buty a'la alexis z dynastii, ale to historia na osobny post, jak bede miala jakies fajne zdjecie, a z ksiazniczka natalia nie uda sie nam dogadac co do godziny wizyty, bardzo miala w tym dniu napiety grafik.
zosia chodzi z maya do przedszkola, kiedys przypadkiem spotkalysmy sie w parku, przypadkiem wpadly do nas na herbate i bardzo ladnie sie razem bawily.


niemaz i tym razem stana na wysokosci zadania, piekne korony dziewczynom wyczarowal, nie obylo sie bez linijki, a gdyby tak jeszcze mial cyrkiel....;)










































na dworze lalo tak mocno, ze az zaczelo z sufitu cieknac, ale to nie nowosc akurat. a u nas wszytsko bylo rozowe i fioletowe. najpierw dziewczyny ozdobily korony. potem zosia bardzo nalegala na play-doh, nowe i z brokatem na dodatek. nie do konca sie mai podobalo, nie przyzwyczajone raczki do domowego ma ;) potem przyszed ksiaze adrian i juz moja obecnosc byla zbedna. no moze jeszcze potrzebowali, zeby ktos krolewski poczestunek im podal: puding czekoladowy i malinowa herbate ;0)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz