sobota, 2 kwietnia 2011

slowne wymyslajki

kilka powiedzonek z minionego tygodnia.
jest przed siodma (tak wstajemy ZAWSZE mieszy 6 a siodma, jak jest blizej 7 to sie ciesze, a najbardziej, jak widze na zegarku siodemke) przytulam sie z zosia w lozku, adam pozwala nam na chwile czulosci z rana, sam szuka juz sobie zajecia. zaczyna czyms szelescic, dlugo szelesci, w koncu zosia nie wytrzymuje, idzie sprawdzic, sama jestem ciekawa, ale nie na tyle, zeby wstac. corka odkrywa tajemnice szelestu:
'skorki od plasterkow'
no tak, rzec mozna, ze codziennie je obieram, a na to nie wpadlam, zosia kocha plastry, ciagle na jakies nowe mnie naciaga. uzgodnilysmy, ze beda naklejane jak bedzie jakas krew, kategorycznie nie naklejamy plastrow na siniaki.
ulubiona ostatnio zabawka z zestawu rzeczy codzienniego urzytku to: 'laska do butow' nazwa jak najbardziej adekwatna, bo mamy ta dluuga z ikei.
i ostatnie, z piatku. mialysmy sporo czerniajacych juz lekko bananow. nie przepadaja za nimi, ja tez. sa za to idelane do bananowego ciasta. upieklysmy je z zosia w piatek. duzo mi przy nim pomaga, kroi banany, potem je gniecie, miesza mokre, babkuje w suchym, smaruje balche maslem (czyli podjada ogromne jego ilosci, az mnie mdli na sam widok). w trakcie okazalo sie, ze nie mamy mleka, tak nie maialam mleka, a mam dwojke dzieci, tyle, ze moje dzieci nie pija go za duzo, co mnie z drugiej strony zupelnie nie martwi, mleko musze miec ja do kawy. mialam na szczescie maslanke, a ze sztywne trzymanie sie przepisu to nie moja cecha, wlalam ja bez zastanowinie. zosia zobaczyla i zapytala:
czy to jest od krowy?
tak.
czy moge?
pewnie!
zaczela pic, przerwala:
' mmm, maslowe!!!' i jeszcze 2 razy maslowej maslanki musialam dolewac.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz