piątek, 3 czerwca 2011

wloski koncert

w czwartek bylas ostatni dzien w przedszkolu. jeszcze tylko w poniedzialek uroczyste zakonczenie i co dalej??? nie wiem... nie mam dla ciebie przedszkola na przyszly rok, nie wiem jak ci to coreczko powiedziec, ze byc moze nie bedziesz nigdzie chodzila...
w zeszlym tygodniu dumnie mi oswiadczylas, ze nauczylas sie w koncu myc rece w przedszkolnej lazience. zajelo ci to prawie caly rok szkolny. mowiac mi o tej bardzo waznej sprawie powiedzialas, ze nie ma w szkole normalnego recznika, tylko taki papier w takim wieeeelkim kubku z raczka ;)
a dzis kolejna lazienkowa umiejetnosc: 'mamo, zrobilam dzis w szkole (no wlasnie, czy ja powinnma o tym pisac ???) kupe, udalo mi sie!!!'
zeby podklersclic waznosc wiadomosci, opowiedzials o tym tez tacie. zaraz po pochwalach zadalismy oboje to samo pytanie, czy umylas rece, wiemy, ze nia bardzo lubisz to robic ;)

a w szkole byl koncert. spiewaliscie wszyscy po wlosku dwie piosenki, ta na dzien dobry i jeszcze ta o motylu. jak pytam cie o siewanie, to mowisz, ze nie spiewasz, bo to jest nudne. stalas jednak na scenie z reszta dzieci z twojej grupy i spiewalas szeroko otwierajac buzie, a ja patrzylam i plakalam. z tego wzruszenia nie udalo mi ze zadnego normalnego zdjecia zrobic, twoj tatus byl niepocieszony, bo to ktore zrobilam jest niewyrazne. taka duza tam stalas z wielkim pomaranczowym motylem zawieszonym na szyi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz