środa, 10 listopada 2010

zlota jesien
















piekny dzien dzis mielismy, rano nie udalo sie nam wyjsc z domu, byly pewne komplikacje zwiazane z
garderoba, lub tez jej brakiem, potem adam zasna mi na rekach i nici z wyjsca. ale nie ma tego zlego. zrobilysmy ciasto zurawinowe, zdjedlismy, potem adas wstal, zrobilo sie wczesne popoludnie i poszlismy do parku. pusto bylo, jak na tak piekna pogode, tylko duze dzieci sie bawily po swojemu. chlopaki fajnie skakali po roznych obiektach, adas byl zafascynowany. w zasadzie to ucieszylam sie ze nie ma nikogo znajomego, bo moglam sie sama z nimi pobawic ;)))





















zosia robila bukiety, bawilysmy sie w chowanego, byly fikolki na boisku i zakopywanie sie w lisciach. potem zosia zamienila sie w fotografa i cykala zdjecia tu i tam. tylko ser musial byc, koniecznie ;)))

















jutro dzien weterana, nie ma szkoly. szkoda, przepadnie zosi lekcja wloskiego. rysowala dzis jakiegos pieknego potwora i jak zaznaczala gdzie ma oczy mowila 'l'occhio' ;)
coraz czesciej cos tam do mnie po angielsku mowi, a to 'look mamusiu', a to 'sit down'
dobrze im to dziesiejsze swieze powietrze zrobilo. padli juz o 7 ;)

2 komentarze:

  1. Hej fajne dzieciaki w lisciach (happy fotka) ale ta opaskatroche to jak by babcia wydzirgala na drutach

    OdpowiedzUsuń
  2. pewnie jaks chinska babcia ja wydziergala ;)

    OdpowiedzUsuń