wtorek, 3 sierpnia 2010

adas ma jeden lok






a zosia ma csy latka !!!
bo lokow to on ma calkiem sporo ;)

myslalam, ze odetchne z ulga, za nami pierwszy rok zycia adaska, ale jakos tak troche smutno mi sie zrobilo, juz pisalam, ze tesknie za nim takim malutkim

impreze urodzinowa uzadzilismy w plenerze, troche daleko od domu, niestety nie wszystkim chcialo sie jechac, a szkoda bo impreza sie udala. a tak mialo padac, sie w sobote nastawilam, ze trzeba bedzie impreze przeniesc do domu (czytaj posprzatac mieszkanie i zrobic miejsce dla wszystkich gosci, czyli wyniesc wszytsko co tylko sie da na kotylarz, jak to zosia kiedys okreslila)
jeszcze w niedziele rano zapowiadali burze na 1, ale potem nagle wszystko sie zmienilo, burza miala niby zaczac sie kolo 5, wiec sie spakowalismy i pojechalismy, a jedzie sie tam dlugo, oj dlugo, nawet ja czasmi w drodze zasypiam, ze nie wspomne o dzieciach. spoznilismy sie, a jednoczesnie bylismy pierwsi ;)

klaniam sie ewie nisko, kochana zrobic 600, zaladowac cala karte, nie lada sztuka, no i problem sie zrobil, bo jak tu teraz wybrac 5, slownie: PIEC zdjec??? (bo tylko tyle moge na bloga wrzucic)

impreza byla lodowa, bo byl lod w kulerach, arbuzie, szklankach i na talerzach dzieci do mieszania z roznymi dodatkami, pomysl niezawodnej marty (you' re the best in the west!) bardzo sie dzieciakom podobalo, co niektorzy rodzice buntowali sie co do ilosci loda na talerzach, ale jak urodziny, to urodziny, byly zosi ukochane 'spinols' (sprinkles-posypki) sos czekoladowy, zelki, czekoladki i owoce. a najpiekniejsza rzecz powiedziala olivia: 'ciociu basiu, bardzo slodkie te urodziny adasia'. bym zapominiala, olivia byla autorka przpieknych czapek urodzinowych, nawet je wszytskie podpisala, a ja z ania i zosia dzielnie ozdobilysmy.

hitem byli skrzydelka piotrka, naprawde pierwsza klasa, pociete na male kawalki, lekko ostre, chrupiace, mmm, pyszzzne, a nie czesto tak o miesie mowie!!!!
zabraklo niezwyklej kielbasy podwawelskiej, ktora tez byla pyszna!

trot wyzedl mi ladny w wygladzie ze tak to ujme, a zelowy w smaku, ze tak go opisze ;) mialam super problem z przeliczeniam uncji na gramy i jeszcze potem na litry, wsypalam cala paczke, i przesadzilam, bo smakowalo ta jak jakies kiepskie zelki, za to wygladal atrakcyjnie, zwlaszcza ozdobiony gora posypki przez alicje ;)

patrzec na zajete raczki, brudne buzie, biegnace nogi...moge na okraglo...







2 komentarze:

  1. piekna impreza byla:)kolorowo i wesolo:) ci co nie byli maja czego zalowac!!!basia zawsze cos ciekawego wykombinujesz!!!medal za organizacje!!! fajnie ze cos z tych 600 da sie ciekawego(mam nadzieje) wybrac:))))jakby co na nastepna impreze fotografa juz masz;)

    OdpowiedzUsuń