poniedziałek, 16 sierpnia 2010

nie taka piekna pogoda jest dzisiaj...

dzien zacza sie od ponuro, bo wygladalo na to, ze bedzie padac, zosia wyjrzala przez okno i stwierdzila z powaga:
'nie taka piekna pogoda jest dzisiaj, zaplosimy malte na kawe?' (powtarzala to kilka razy) ale wyguglowalam, ze deszcz spadnie dopiero po poludniu. zosia byla niezadowolona, placze od kilku dni, zeby marte na kawe zaprosic, bo wiadomo ze przyjdzie z dziecmi, adriankiem (najlepszym przyjacielem) i jego bratem olusiem. udalo mi sie ja przekonac, ze zaprosimy ja po poludniu (ale niestety pojechali na zakupy)
reszta dnia uplunela pod znakiem: ja cie mamo wyrecze. czyli zosia wyciagnela adasiowi z lodowki jogurt na sniadanie. w porze obiadowej podawala mu makaron, na podwieczorek dostal arbuza. podnosila go z podlogi, chciala zeby chodzil z nia za raczke, nie do konca byl zadowolony z tego ciagania i przytulania...bawili sie caly dzien, jak na dzieci w tym wieku, dosc ladnie. poznym popoludnie poszlismy na zakupy. po drodze zatrzymalismy sie kolo figowego zagajnika. boze ile tych fig tam maja!!! rwalam (kradlam?) wszystkie z wystajacych na ulice galezi, a jak juz nie moglam dosiegnac, pomagalam sobie wozkiem dla lalek. objedlismy sie wszyscy i dzieci i ja. zastanawiam sie czy by nam tak bardzo smakowaly, gdybym je kupila.
teraz bede czatowala na sasiada, moze pozowoli sobie ich kulturalnie uwac, bez skalania i sciegien nadwyrezania...pytalam mamy, nie za bardzo da sie je przetrworzyc, trzeba jesc swieze i tyle.

zosia w koncu pokochala jakas przytulanke, strasznie dlugo na to czekalam, bo trzeba nazwac rzecz po imieniu, to ja czekalam, kogo pokocha. paldlo na miska, mojego ulubionego, kupilam go jej w ikei zanim sie urodzila, jest taki zwyczajny, ciesze sie bardzo. przed chwila do niej zagladalam, spi mocno do niego przytulona. jutro zapytam jak ten mis sie nazywa. daje swoja lewa reka, najlepsza do noszenia adasia, ze bedzie albo adas, albo zosia ;) dzis w zwiazku z tym ze mis spal z kotkiem na lozku, trzeba bylo caly czas mowic szeptem. potem mis dostal wielki plaster na glowe, bo jakis pan go podlapal ;) czekam kiedy zacznie do bandazowac, jak mis tygryska u janoscha ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz