poniedziałek, 9 sierpnia 2010

pourodzinowa codziennosc

















Szal nowych zabawek ciagle trwa!!!!
Wozek zakupowy od ewy jest zawsze
zaladowany roznymu rzeczami.
A w zwiazku z sobotnia wizyta w "bidzeju"
(sklep typu makro), pelen jest "lajpsow"
(mokrych chusteczek).
Dobrze mu sie z takim obciazonym wozkiem chodzi.




























Laweczke z narzedziami od sasiadow musial niemaz przykrecic do szafki, bo za bardzo sie przy intensywnej zabawie przesowala i przewracala, maly mlotka nie wypuszcza z reki, (po kim on to ma, dziadku jurku, czy michale ;) jeszcze troche, a sasiedzi zaczna przychodzic na skarge...bo pare to ten nasz maly-duzy czlowiek ma ( a tu nie mam watpliwosci, ze po dziadku jurku ;)!
na szczescie i po mamie cos ma, bo i na lekture codziennie znajdzie czas ;)

A Zosia jak zwykle tworzy kolejne prace dla babci ;) a ja zamiast wysylac, kolekcjonuje, sory mamo ;) tym razem wybrala pirata i zadala pytanie: mamo "dlacego pilaty maja zawse zaklyte jedno ocko?"

Jeszcze z cyklu Zosia powiedziala:
W czasie robienia french toastow na sniadanie: 'musimy pozgniatnac jajka'

zosiu chcesz loda?
jakiego?
na patyku (czyli sorbet)
nie, chce tego z jajem! (czyli kremowego)
(olivia ma alergie na jajo wiec na urodziny adasia miala osobne lody vaniliowe bez jajka)

zosia do adasia (udalo mu sie dosiegnac pudelko jagod z szafki, rozsypaly sie po calej kuchni ku jego wielkiej uciesze): 'adas! oj dziecko, dziecko...'

a co ja mialam po urodzinach zaczac powoli robic?
odstawiac adasia od piersi! nie jest lekko, nie wiem jak sie do tego zabrac, jest strasznie marudny, niby ograniczam karmienia w dzien do 3, ale nie zawsze daje rade, jak zaczyna super-maksymalnie-nie-do-wytrzymania marudzic i wisiec na nodze karmie. w sumie to karmienie go w dzien jakos bardzo mine nie meczy, tylko ta noc...wczoraj liczylam, jadl 4 razy.
Zaczynam myslec, zeby moze poczekac, az zacznie chodzic, moze wtedy bedzie bardziej zajety i nie bedzie pamietal...jeszcze dobrze nie zaczelam, a zaczynam sie poddawac...ale mama zawsze mi mowila ze serce 'mientkie' jak kartofel mam, tylko zgrywam twardziela...

1 komentarz:

  1. mama kazdy kto spojrzy na adaska robi sie mieciutki
    on ma takie hmm rozmiekczajaco zniewlajace spojrzenie, najwiekszego twardziela zmiekczy a co dopiero matczyne serducho;))))

    OdpowiedzUsuń