środa, 30 marca 2011

no i gdzie ta wiosna, gdzie?


ano na naszej kuchennej polce, bo na dworze cos jej nie czuc. na szczescie widac i slychac. ptaszki spiewaja, kwitna krokusy, zonkile, forsycje, przebisniegi chyba juz przekwitly. nawet fiolki widzialysmy. duzo odwagi maja te kwiatki malutkie, bo zimno jest jak nie wiem co. poranne temperatury krece sie kolo zera. w poludnie w porywach do 5 stopni.
tak wiec bawimy sie glownie w domu. uszylysmy filcowe jajka, zosia zolte z mala pomoca mamy, ja reszte, moze je jeszcze pomalujemy....wielkanocne kartki juz gotowe, czkaja tylko na wypisanie (nie bardzo lubie to robic) i wyslanie.

bajkowe nowosci:
od tygodnia zosia bezustannie walkuje mery poppins, piekny film sprzed ponad 40 lat. smieje sie na glos przy niektorych secenach, zawsze przy tancu pingwinow. duzo tam czarow, latanie, drzwi same sie otwieraja, zabawki same sprzataja, tran smakuje truskawkowo. przepiekny film. sama z checia zagladam jak tylko mam chwile. nawet adam siedzi dobry kwadrans. no i ciage spiewam 'a tespoon of sugar makes the medisine go down'

nowosci ksiazkowe:

'guji guji' tajwanskiego autora ktorego nazwiska nie jestem w stanie zapamietac. piekna histora krokodyla wychowanego przez kaczke. zamowilam w bibliotece. pierwszego dnia czytalaysmy ja 3 razy, potem juz tylko 2 razy dziennie. chyba jednak kupimy wlasny egzemplarz. ciekawa sprawa, a moze wlasnie normalana? zosia zapamietala jak jej ja przetlumaczylam za pierwszym razem i teraz mnie poprawia jak cos inaczej mi sie przetlumaczy. ominelam raz slowo 'straszne', no i zaraz mi je przypominiala, potem zamiast kamien powiedzialam skala i tez zostalam natychmiast upomniana. niemaz zapytal swojego chinskiego kolegi, jak by on to przeczytal, wyszlo ze cos jakby 'gudzi gudzi' ale nie przeszlo, zostalao guji guji, chyba tak jest rzeczywiscie ladniej.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz