środa, 7 grudnia 2011

srodowi goscie

bardzo wazni, sasiedzi z dolu, zawsze w srode po poludniu do nas przychodza, olus zazwyczaj wczesniej niz adrian opuszcza nasze zacne progi, jest nieposkromionym zlosnikiem, musze kiedys uwiecznic na zdjeciu jego zla mine, mozna skonac. adrian juz sie mnie na szczescie nie boi (kto to widzial, bac sie basi!!!)
dzis bawili sie w ciecie papieru, zosia uciela kilkanscie paskow na lancuch i zaczela jak adrian na malutkie, malutenkie kawaleczki, potem wymyslila sprzatanie, kazdy dostal po zmiotce i szufelce i kuchnia wrocila do stanu sprzed wycinania (a ja z adamem obserwowalam, na poczatku slabo im to wychodzilo, ale pod koniec doszli do wprawy, dobre ze duzo tego bylo, swietne cwiczenie rak ;)
malowali patyki (adam bardzo lubi malowac rzeczy, znaczy sie patyki, pudla, kamienie) na czerwono, jutro moze dodamy im troche bialych kropek?
ciesze sie ze mam ich tak blisko, ze zawsze moge liczyc na ich mame marte. adrian jest 1 dzien od zosi mlodszy, a olus 4 miesiace od adama starszy, pare centymetrow nizszy i kilka funtow lzejszy ;)
nie zalapal sie niestety na zdjecie, troche przeszkadzal starszakom jak cieli.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz