piątek, 22 października 2010

natarcie




pecherz, jak zwal, tak zwal, ale wielkie toto baci uroslo, strach sie bac...
bacia, jak to babcia nie przyznala sie, ze cos ja boli, w nocy nie spala za dobrze, az temperatury dostala!!! potem w dzien ledwo chodzila, ze 2 razy po poludniu kimala, tak niewygodnie, bo na malej sofie, bo bacia tak juz ma. dzis bylo zdecydowanie lepiej, masc antybiotykowa pomogla, ale dalej moze chodzic tylko w kroksach. smieje sie, ze gwiazda poleci do polski w mamutach (kupila sobie u chinczyka rakie kroksy z futerkiem ;)
ziosia lubi takie historie, dzis caly dzien leczyla bacie:
'choc babciu, na luzku cie zabanduje'
'zabanduje cie cala, poloz sie!'
potem szla po zestaw malego lekarza i robila, co tylko sie da, zeby bacie bardziej bolalo ;)
z tym bandazowaniem, to chyba wynik lektury autorstwa jonscha, mis bandazowal w niej chorego tygryska.
babcia na szczescie czuje sie juz zdecydowanie lepiej, ale nie wiem czy zalozy ponownie te nowe amerykanskie buty. a takie byly wygodne, takie superoskie. pani sprzatajaca w parku pokazala na babci buty i powiedziala do mnie:
'niec shoes' (niezje buty)
;)
tak ze zwalamy wine na pania, pozazdroscila i zaczarowala

plasterki byly przyklejane zespolowo, nawet adas wie gdziew babcia ma bubu


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz