czwartek, 14 października 2010

zgrzytanie zebami

to cos, czego sluchac nie moge, no naprawde nie moge, mam gesia skorke, robi mi sie slabo i w ogole to musze zatkac uszy. adam zacza zgrzytac dzis przy obiedzie. staralam sie udawac, ze mnie to nie rusza, ze moze przestanie, ze moze mi sie wydaje????
ale dzis przy zasypianiu mialam totalny koncert. 'a zasypianie' adasia jest ogolnie malo przyjemnym zajeciem. musze sie caly czas asekurowac (leze z nim w jego lozku, ktore ma rozmiar lozeczka, tylko ze nie ma 'krat'), niemilo dostac z banki w luk brwiowy, nos, kosc policzkowa, ze juz nie wspomne o ustach czy zebach. skubany podnosi sie i leci w dol. musze jeszcze jego chronic, zeby nie walna glowa w zaglowek. mialam dzis liczyc ile obrotow o 360 stopni zrobil, ale to zgrzytanie zupelnie wyprowadzilo mnie z rownowagi, musialam zatkac uszy. potem jakos dziwnie zaczely mnie kostki swedziec, nie moglam przestac sie drapac, strasznie dlugo zasypiales adasiu, prawie 30 minut. jak juz sie udalo, weszlam do kuchni sprawdzic o co chodzi z tymi moimi kostakami, patrze, a sa cale pogryzione przez komary!!!! wrocilam do pokoju, po komarze zostala tylko mokra czerwona plama ;) niemaz bardzo lubi widziec, co ktore z naszych dzieci po kim ma, wiadomo, ze lobuzowanie, to nie po nim, ale z tym zgrzytaniem to nie ma watpliwosci, ze po tatusiu zgrzytaczu numer jeden, jeszcze troche a cale zeby sobie spiluje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz