środa, 23 lutego 2011

cd cwiczen

zaczelo sie rano, jeszcze przed sniadaniem
'mamo, ja chce cwiczyc' ;)
tym razem wyciagnela jakis inny zeszyt, byly labirynty, kolorowanie czerwonego brzucha gila, troche smiechu przy nazwie, potem jeszcze proba pomalowania gila na zolto, tylko przypomnialam, ze w poleceniu jest napisane, ze gil ma brzuch czerwony, od razu siegnele po odpowiednia kredke. zobaczylam jaka ma sile polecenie.
potem poszlismy na zajecia do biblioteki. dzis niestety byly prowadzone w samej bibliotece (*czytaj wsrod ksiazek) a nie w osobnej sali jak zazwyczaj. zosia znalazla ksiazke richarda scarry i wertowala ja cala godzine, wcale jej nie przeszkadzaly skakajace prawie po niej dzieci do 5 little monkeys, czy plywajace z intensywnym wychylaniem przy row your boat.
niby tam sobie siedziala, zaczytana, ale ja przyszlismy do domu, co jakis czas lapalam ja na spiewaniu bibliotecznych piosenek. jak dobrze, ze jest juz otwarta. ponad rok czasu ja remontowali.
po poludniu zosia przystapila do kolejnej porcji cwiczen. przeczytalam polecenie: pomaluj robota. tym razem nie zmoczylam je farb akwarelowych, tylko dalam wode osobno w kieliszku. czego ja o tym wczesniej nie pomyslalam!!! nie lubie mieszania kolorow, zwsze wychodza szaro-bure.


adama trojki sa chyba tuz tuz, zasna dzis w poludnie o 12, wstal po godzinie zjadl lunch troche sie pokrecil (czytaj troche duzo go nosilam), ale byl tak slaby, ze o 2:30 ponownie zasna. wstal o 4:30 w calkiem dobrym humorze i pelen adamowej energii, zwlaszcza, ze przywital go widok gosci: alicji i damiana. nawet sie do mnie nie chcial jak zwykle przytulic, tylk pobiegl do kreconego fotela, sprawdzic, czyje nogi z niego wystaja. damian tez go bardzo ekscytuje, zwlaszcza, jego smoczek i fotelik samochodowy z daszkiem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz